Wybory samorządowe: Czy Twoi wyborcy wiedzą, co dla nich robisz?
Spis treści
Jesienią 2018 odbędą się wybory samorządowe. Mieszkańcy ocenią wtedy działalność prezydentów, wójtów i burmistrzów. Czy będzie to werdykt sprawiedliwy? Czy wyborcy wiedzą, jak naprawdę zarządzane są ich „małe ojczyzny”? Z reguły niestety nie.
Nie można jednak mieć do obywateli pretensji. W dzisiejszych czasach wszyscy żyjemy bardzo szybko. Dobę dzielimy na pracę, podejmowaną często w większym wymiarze niż standardowe 8 godzin dziennie, opiekę nad dziećmi, spędzanie czasu z pozostałymi członkami rodziny, kontakt z przyjaciółmi, podnoszenie swoich kwalifikacji zawodowych, czy rozwijanie swoich pasji.Ciężko w ten napięty grafik „wetknąć” jeszcze czas na to, aby zainteresować się tym, co dzieje się w mieście czy gminie. Z drugiej jednak strony, gdyby zapytać członków lokalnej społeczności czy chcieliby wiedzieć, co dzieje się w ich najbliższej okolicy, prawie każdy odpowiedziałby, że zdecydowanie tak. Powstaje więc kluczowe pytanie, jak dostarczyć mieszkańcom tę wiedzę, w sposób taki, by przebiła się przez napięty grafik i natłok innych wiadomości. Możliwości jest wiele, nie wszystkie są jednak skuteczne.
(Nie)zależne media?
Niektórzy włodarze zostawiają informowanie o swoich działaniach mediom, licząc na ich obiektywizm i bezstronność. Niestety to bardzo ryzykowna taktyka. W obecnych realiach gazety czy portale internetowe funkcjonują z reguły na granicy opłacalności. Przez to stają się podatne na wpływy podmiotów czy osób posiadających duży kapitał. Tajemniczy sponsor może zapewnić przetrwanie gazety czy portalu przez rok czy dwa lata, ale postawi warunek „krytyczne podejście do działań burmistrza”. I co wtedy? Czy można się dziwić wydawcy, że zgodzi się na taki układ? Niestety każde, nawet najlepsze działanie wójta czy prezydenta, można dzisiaj postawić w złym świetle. Takimi regułami kierują się dziś niestety media. Nie ulega więc wątpliwości, że włodarze miast i gmin powinni stawiać na własne kanały komunikacji. Tylko jakie, tradycyjne czy internetowe?
Internet czy papier?
W 2016 firma Pew Research Center[1] przeprowadziła w USA bardzo ciekawe badania na temat tego, skąd ludzie w różnych grupach wiekowych czerpią wiadomości. Wśród osób, które najbardziej lubią wiadomości podane w formie tekstu, w grupie wiekowej 18-29 lat, 81% wolało czytać newsy w internecie, a tylko 10% w tradycyjnych gazetach. Wśród osób w wieku 30-49 internet przeważał w stosunku 72% do 13%. Dopiero w grupie 50-64 lata mniej więcej tyle samo osób preferowało tradycyjne gazety (40%), co internet (41%). Osoby starsze (65+) preferują oczywiście nadal tradycyjne gazety niż internet (63% do 20%). Nie da się jednak ukryć, że dla każdego kolejnego pokolenia, które będzie wchodziło w wiek uprawniający do udziału w wyborach, naturalnym środowiskiem będzie internet, a nie tradycyjne media. Trzeba więc stawiać na komunikowanie się z wyborcami w sieci. Tylko z jakich narzędzi korzystać, skoro możliwości jest przecież bardzo wiele?
Komunikacja z mieszkańcami w sieci
Każdy urząd miasta czy gminy ma swoją stronę internetową. Jest to jednak bardziej tablica ogłoszeń, niż medium służące do komunikacji z mieszkańcami. Aby wyborca dowiedział się czegoś z witryny www, musi najpierw na nią wejść, a więc wykazać sporą inicjatywę. Tymczasem jak już wspominaliśmy na początku, mieszkańcy mają raczej mało czasu. Trzeba więc docierać do nich z komunikatami w miejscach, w których spędzają czas. Nasze myśli biegną więc intuicyjnie w kierunku Facebooka, na którym konta ma już kilkanaście milionów Polaków. Facebook jednak bardzo się zmienił przez ostatnie lata. Jeszcze kilka lat temu wystarczyły niewielkie środki by zgromadzić wokół swojego fanpage’a potężne rzesze fanów. Dzisiaj trzeba już za to słono zapłacić, a i to nie jest gwarancją dobrych efektów. Fanpage’y rywalizujących o uwagę użytkownika jest tak dużo, że nasze komunikaty, nawet dopracowane i opłacone w formie postów promowanych, mogą po prostu utonąć w morzu innych wiadomości. Dużo mówi się, że pewną alternatywą dla Facebooka mógłby być Twitter, jednak to medium nie przyjęło się w Polsce tak dobrze, jak w krajach zachodnioeuropejskich i w USA. Skoro więc media społecznościowe nie gwarantują nam wystarczająco dobrego dotarcia do mieszkańców, co nam pozostaje?
Komunikacja bezpośrednia
Wydaje się, że łatwo powiedzieć, a trudniej zrobić. Przecież wójt, burmistrz czy prezydent nie spotka się z każdym mieszkańcem, ani do każdego nie zadzwoni. Komunikację bezpośrednią można jednak prowadzić także w formie elektronicznej. Z góry jednak trzeba odrzucić mailing. Podczas pisania tego artykułu do skrzynki autora przyszło kilka wiadomości reklamowych, a następnych kilka wpadło do folderu SPAM. Tzw. „open rate” dla maili wynosi zaledwie kilka procent! Ludzie usuwają już maile z wiadomościami czy reklamami nawet bez czytania. Dużo lepiej sprawdzają się SMS-y, które jednak są zbyt krótkie. Prawdziwym hitem stają się natomiast aplikacje mobilne.
Bezpłatna aplikacja mobilna do kontaktu z mieszkańcami
Aplikacje mobilne mają bardzo wiele zalet. Przede wszystkim dla mieszkańców pobieranie i korzystanie z nich jest darmowe. W dodatku instalowane są przez użytkownika dobrowolnie, więc włodarze gmin mają pewność, że komunikują się z osobami, które są tym zainteresowane. W aplikacjach można przekazywać mieszkańcom różne wiadomości, dotyczące m.in.:
l wydarzeń kulturalnych i rozrywkowych w mieście czy gminie;
l alertów związanych z zarządzaniem kryzysowym np. informacji o huraganach, ulewach czy suszy;
l nowych inwestycji czy innych sukcesów prezydenta czy burmistrza;
Warto zauważyć, że dzięki różnorodności komunikatów mieszkańcy nie odnoszą wrażenia, że serwuje im się „propagandę sukcesu”. Po prostu, przy okazji informowania o wydarzeniach kulturalnych czy spodziewanych przerwach w dostawach prądu, pojawiają się też zapowiedzi otwarcia nowego zakładu pracy czy rychłego zakończenia remontu jednej z kluczowych ulic. A w tle, w naturalny sposób, pojawia się wójt czy burmistrz.
Dzięki różnorodności komunikatów zwalczane jest także stereotypowe przekonanie, groźne wizerunkowo dla włodarzy miast i gmin, jakoby w okolicy „nic się nie działo”. Przeważnie wydarzeń kulturalnych i rozrywkowych nie brakuje, tylko nie każdy mieszkaniec zadaje sobie trud dotarcia do informacji o nich. W ten sposób powstają błędne przekonania o braku wydarzeń. Aplikacja mobilna z fajnym kalendarzem pomaga z takim stereotypowym myśleniem walczyć.
Na koniec warto jeszcze odnotować, że nowoczesne aplikacje mobilne umożliwiają także dwukierunkową komunikację. Za pomocą aplikacji można przeprowadzić wśród mieszkańców sondę. W ten sposób można wesprzeć realizację bardzo modnej ostatnio koncepcji partycypacji społecznej.
Gdzie można zamówić stworzenie takie aplikacji?
W Polsce jedną z najbardziej znanych firm oferujących tego typu aplikacje dla miast i gmin jest mProfi. Firma ta wdrożyła między innymi z dużym sukcesem aplikację dla Legionowa, około 50-tysięcznego miasta w okolicach Warszawy.
Tak wypowiadał się o aplikacji Prezydent Legionowa: – System mProfi.pl pozwala nam dotrzeć do mieszkańców z informacjami w wielu dziedzinach, takich jak: zarządzanie kryzysowe, zaproszenia na imprezy kulturalne i sportowe; informujemy również o nowych inwestycjach, prowadzimy sondaże. Jest to świetne rozwiązanie zapewniające odpowiednie i szybkie dotarcie z informacją do naszych mieszkańców.
Więcej na temat szczegółów oferty mProfi można przeczytać na stronie https://mprofi.pl/uslugi/app/.
Warto pamiętać, że chociaż do wyborów pozostało jeszcze kilkanaście miesięcy, to jednak czas ten szybko ucieka. Nie należy więc zwlekać z rozpoczęciem prac nad aplikacją, ponieważ po jej uruchomieniu trzeba ją jeszcze spopularyzować wśród mieszkańców.
Brak komentarzy
Nie ma możliwości komentowania dla tego wpisu.